Tytuł: „Karuzela uczuć”
Autor: Jodi Picoult
Wydawnictwo: Prószyński Media
Liczba stron: 512
Ocena: 10/10
Myślę, że Jodi Picoult jest pisarką znaną szerszemu gronu czytelników dzięki takim powieściom jak „Bez mojej zgody”, „W imię miłości” czy właśnie tytułowej „Karuzeli uczuć”. Autorka potrafi stworzyć oryginalny klimat, który natychmiast pochłania i wciąga czytelnika, a przy tym udaje się jej ominąć kicz i sztuczność. Zapewne każdy, kto zetknął się z tą autorką wcześniej, zauważyła, że znakiem rozpoznawczym Jodi Picoult jest poruszanie tematów ważnych, ciężkich, czasem postrzeganych jako tabu. Jednak jej wrodzony wdzięk w pisaniu i szczerość przedstawia wszystkie problemy w taki sposób, że czytelnik od razu „kupuje” te historie.
Osobiście jestem wielką fanką pani Picoult. Z jednej strony właśnie za to, że choć jej historie mogłyby być banalne, to – dzięki Bogu – nie są; tworzy ona akcję w tak magiczny sposób, że jej książki nie są w stanie znudzić czy rozczarować.
Tak też było i w przypadku „Karuzeli uczuć”, którą miałam okazję przeczytać jakiś czas temu. Właściwie słowo „przeczytać” jest tu przesadzone, ponieważ książkę połknęłam w jeden wieczór.
Powieść opowiada historię dwóch zaprzyjaźnionych ze sobą rodzin – Gold’ów i Harte’ów oraz ich dzieci – Emily i Christophera.
Em i Chris znają się od zawsze, od kiedy malutka Emily miała za sobą zaledwie parę minut życia. Od dziecka są nierozłączni, dzielą ze sobą wszelkie troski, pierwsze guzy, pierwsze kary oraz – ku uciesze rodziców – pierwszą miłość. Dzielą też ze sobą, zdawałoby się, wszystkie tajemnice.
No właśnie, zdawałoby się.
Wiele rzeczy zdaje się w tej książce na pierwszy rzut oka. Zdaje nam się, że mamy przed sobą dwie szczęśliwe rodziny, dwójkę szczęśliwych, pozbawionych problemów nastolatków i ich idealny świat.
Jednak wszystko to, wszystkie złudzenia zostają rozwiane w jednej, przerażającej chwili, w którą obie rodziny długo nie mogą uwierzyć. Jeden telefon ze szpitala, jeden strzał z pistoletu wywraca ich poukładany na pozór świat do góry nogami. Emily – samobójstwo, Chris – morderstwo. Emily nie żyje, Chris jest w szpitalu, ranny. Co tak naprawdę stało się tego wieczoru i czy to możliwe aby rodzice wiedzieli tak mało o swoich dzieciach? Dlaczego natolatka popełnia samobójstwo, dlaczego nastolatek zostaje oskarżony o morderstwo?
Od tego momentu obie rodziny zostają wciągnięte w coś z czego istnienia nie zdawali sobie sprawy i czego jeszcze długo nie zrozumieją – w trudny świat swoich dzieci, w ich problemy, decyzje i błędy.
Dzięki wyjątkowej narracji, czytelnik poznaje historię z różnych perspektyw, od różnych postaci, ale również z dwóch punktów czasowych. Poznajemy historię Em i Chrisa, tego, jak bardzo ich relacje były bliskie, jak para nastolatków nie potrafiła bez siebie istnieć, jak ich rodziny dorpowadziły dwójkę młodych ludzi, chcąc nie chcąc, do zagubienia własnej osobowości i poniekąd poczucia wartości. Wraz z autorką analizujemy charaktery Chrisa i Emily, wchodzimy w ich środowisko domowe i szkolne, powoli wsiąkamy w ich relacje. I z biegiem czasu jesteśmy nie tylko zaskoczeni, poruszeni ale również niejako zszokowani.
Mimo tego, że dwójka młodych ludzi stanowi główny wątek powieści, poznajemy również dobrze ich rodziny, dwa różne modele wychowania, dwa sposoby na uporanie się z tragedią, poznajemy dwa spojrzenia na sprawę matek, które cierpią po stracie dzieci. Bo nie tylko matka Emily straciła dziecko, matka Chrisa również niejako straciła Emily…
Wielką zaletą książki jest nie tylko jej wielowątkowość, rozbudowane postaci czy przeprowadzony z rozmachem proces, ale również podział akcji na dwa strumienie czasowe – teraźniejszość i przeszłość. Dzięki stopniowemu odkrywaniu kart przez autorkę, strumienie te coraz bardziej się do siebie zbliżają, do momentu w którym czytelnik w końcu potrafi rozwiązać zagadkę śmierci nastolatki.
Dzięki spójności akcji i wątków, łatwemu ale nie prostackiemu językowi oraz mistrzowsko poprowadzonej historii, od razu wpadamy w świat „Karuzeli uczuć” i nie chcemy go opuszczać, dopóki nie dowiemy się co tak naprawdę się wydarzyło.
Osobiście muszę napisać, że w czasie czytania powieści nie potrafiłam zupełnie się od niej oderwać. Z miejsca pokochałam Chrisa, choć nie miałam pewności czy nie jest tym „czarnym charakterem”, natomiast miałam mieszane uczucia co do Emily i choć uważam że to skomplikowana postać i trochę tragiczna, to nie potrafię wyzbyć się żalu spowodowanego jej postępowaniem. Z drugiej jednak strony jej całe życie, wszystkie problemy z którymi się zmagała, zmuszają do spojrzenia na tę postać z innej perspektywy.
Nie mogę też nie wspomnieć o rodzicach. Melanie Gold jest postacią cierpiącą po stracie dziecka i żądną zemsty, nie potrafiącą przebaczyć i pogodzić się z faktami. Zaś Augusta Harte to matka cierpiąca podwójnie, nie tylko z powodu swojego syna, ale również z powodu straty Emily. Obie rodziny cierpią, jak się okazuje, podwójnie. Nie tylko z powodu straty dzieci, ale również swojej drogocennej przyjaźni, którą pielęgnowali latami.
Wydaje mi się, że książka podbiła moje serce nie tylko dzięki skomplikowanej historii, świetnym postaciom czy oryginalnemu pomysłowi, ale przede wszystkim dzięki pokazaniu ile drugi człowiek może dla nas znaczyć, ile znaczy przyjaźń w dzisiejszych – nie okłamujmy się – trudnych i dziwnych czasach, jak ważne jest zaufanie, wspracie i zrozumienie rodziny.
Jodi Picoult porusza bardzo ważną kwestię – czym jest miłość, jak daleko sięga i czy ma jakieś granice? Jak wiele możemy i powinniśmy zrobić dla drugiej osoby? Czy stawianie potrzeb ukochanej bądź ukochanego ponad swoje zawsze jest prawidłowe i konieczne? Czy miłość może z czystego, niewinnego uczucia przerodzić się w coś mrocznego i niezdrowego? Wydaje mi się, że na te pytanie powinniśmy sobie sami odpowiedzieć, indywidualnie. A lektura tej książki z pewnością nam w tym pomoże i być może zmieni trochę nasz sposób postrzegania uczuć. Zarówno swoich, jak i tej drugiej osoby.
Naprawdę polecam tę pozycję wszystkim tym, którzy poszukują oryginalnych, niepowtarzalnych historii, wciągającej akcji; wszystkim którzy są spragnieni wielkich emocji i którzy oczekują, że te emocje pozostaną z nimi również po zakończeniu lektury.
↓
Jest to mój pierwszy wpis na tym blogu, który postanowiłam w pełni (choć może się to w przyszłości zmienić) poświęcić literaturze. Nie jestem studentką polonistyki czy też nauczycielką języka polskiego, dlatego też, jak każdy, popełniam błędy. Dlatego też proszę o wyrozumiałość. Chciałabym też podkreślić, że bardzo dawno niczego nie pisałam, dlatego mój styl mógł lekko „zardzewieć” ale myślę, że z biegiem czasu znów wszystko wróci do normy 🙂 W każdym bądź razie serdecznie zapraszam do czytania i odwiedzania mojego bloga.
PS: Jestem zainteresowana współpracą z wydawnictwami, jak i osobami prywatnymi, które chcą rozpowszechnić swoje opowiadania bądź książki.